Date Range
Date Range
Date Range
Forbes była już tak zirytowana tym wszystkim i wściekł na cały świat, że nie miała ochoty na kłótnie z młodszym Salvatore. Aurora podała blondynce komórkę i słuchała. Marcel prawdopodobnie rozmawiał z .
Jasne promienie słoneczne wpadały przez wielkie okno. Caroline przymknęła powieki rozkoszując się przyjemnym ciepłem. Trudno jej było uwierzyć, że w przeciągu kilkunastu godzin jej życie drastycznie się zmieniło. Jeszcze przed chwilą była pozbawiona uczuć i krzywdziła najbliższe jej osoby, a teraz stała zaledwie kilka metrów od śpiącego Klausa, nie posiadając się z radość. Caroline uśmiechnęła się pod nosem, czując jak ręka Klausa objęła ją w pasie. W tym miejscu chciałabym po.
Aroline westchnęła cicho i położyła kwiaty na grobie Deborah. Poczucie winy paliło ją od środka. Chociaż wszyscy zapewniali ją, że to nie ona jest winna jej śmierci. Wyłączyła uczucia, aby ratować przyjaciół. Skąd mogła wiedzieć, że Zefira rzuci na nią zaklęcie, dzięki któremu będzie wykonywać wszystkie jej polecenia. Kogoś kto był dla niej przyjacielem. Chodź, na cmentarzu nie wypada - mruknęła po chwili z trudem łapiąc powietrze. Co ja bym bez ciebie zrobiła? .
Niedziela, 17 sierpnia 2014. Będziesz się teraz mscił? Nie- odpowiedziałem i spojrzałem w stronę Yasminne tulonej przez Katherine- Zostawię zemstę komus, ktomu naprawdę się ona należy. Mamy bardzo króciutki epilog, ale nie chciałam się rozpisywać, bo czekają nas jeszcze dwie dziesięciorozdziałowe częsci na The Originals Return. Jesli mogę, mam do was prosbę. Mówił, ale ja coraz .
Sobota, 13 grudnia 2014. Wiem, że macie do mnie ogromny żal o to, dlaczego nie skończyłam tego opowiadania, i o to że obiecywałam iż mam wiele planów które zamierzam wykorzystać. Dlaczego zniknęłam, na tak długi czas? Udostępnij w usłudze Twitter. Piątek, 19 września 2014. - odpowiedziała jej matka i znów uśmiechnęła się, a z jej oczu również płynęły słone łzy. Caroline to normalne po ta.
Chapter Ten Dear Diary, Blood. Środa, 9 lipca 2014. Chapter Nine Dear Diary, Love. To, że czasami płaczę, nie znaczy, że jestem słaba. To, że nie zawsze się uśmiecham, nie znaczy, że nie jestem szczęśliwa. To, że często marzę, nie znaczy, że nie umiem być realna. To, że kocham, nie znaczy, że można mnie ranić. Sobota, 28 czerwca 2014. Chapter Eight Dear Diary, Lidia.
Każdy zasługuje na miłość i odrobinę szczęścia. Czwartek, 13 lutego 2014. Obudziłam się, w łóżku byłam niestety sama. Podniosłam głowę i rozejrzałam się po pokoju zdecydowanie opuszczona przez mężczyznę. Wstałam po chwili i na palcach wyszłam z sypialni, Gdzie mógł być Klaus? Witaj kochana. - O tak jego akcent od rana to miód na moje uszy. - Nie chciałem cię obudzić. Nie obudziłeś po prostu sama tak jakoś. - Oparłam się blat i spoglądałam na niego. Zapytał zadowolony pokiwałam głową, za znak potwierdzenia.
Love is in the air. Niall, nie masz mnie za co przepraszać, naprawdę - powiedziałam i włożyłam ciuch do walizki - Byłeś zdenerwowany, jak każdy z nas i miałeś prawo się tak zachować. Nie w stosunku do ciebie. I tak już wiele przeszłaś, wiele usłyszałaś i zobaczyłaś, a ja zamiast wspierać cię.
Interesująco zaczęłam ten nowy rok, nie ma co! A następnego dnia leżałam sama w szpitalnym łóżku. Mogłam normalnie oddychać, mogłam mówić i robić dosłownie wszystko, ale pod warunkiem, że miałam leżeć w łóżku. Po południu odwiedziła mnie Claire. O dziwo, nie była sama. Obok niej dreptała radośnie mała dziewczynka, która poprzedniego dnia przybyła do mnie w odwiedziny jako pierwsza od dnia wypadku. Cześć - powiedziała uśmiechając się szeroko i machając mi swoją małą chudą rączką.
Witajcie, moi drodzy! Powoli wracam do świata żywych, nadrabiam zaległości na waszych blogach i powolutku sobie piszę. W opowiadaniu mogą znaleźć się fragmenty drastyczne.