Date Range
Date Range
Date Range
Pięknie tu, prawda? Usłyszałam. Aż podskoczyłam, słysząc to ciche pytanie. Obróciłam głowę o trochę ponad sto osiemdziesiąt stopni, aby dojrzeć kto to mówi. Męska sylwetka wyłoniła się z za krzaków. Oświetlający księżyc ukazał srebrno - seledynowe włosy, oraz szczupłą posturę przyjaciela. Odetchnęłam z ulgą na głos. Nigdy więcej tak nie rób! Mów - Zażądał. Nie mam zamiaru opowiadać mu o swojej przeszłości.
Ciemność, która mnie otaczała, powoli zaczęła znikać. A ja zaczęłam spadać w dół. Mój przerażony wzrok tylko latał od lewej do prawej strony. Mamo, ja nie chcę jeszcze umierać! Jeszcze tyle prze de mną! Zagryzłam dolną wargę, zastanawiając się co ja tu robię.
Dlaczego? Bo nie usłyszysz ciszy. Środa, 20 maja 2015. Nikt nigdy nie pytał, kiedy powstał ten. Brzmi jak początek baśni, prawda? Ale ja znam całą prawdę i zamierzam wam ją przekazać. Kiedyś, na tych zielonych ziemiach, nie było ludzi. Och, jakie to były wspaniałe czasy! Teraz już tego nie robi. Teraz już tego nie robi. Słowem, wszystko się zmieniło, odkąd pozwoliliśmy ludziom zamieszkać nasze ziemie. Po prostu zaczął ich .
Ciemność, która mnie otaczała, powoli zaczęła znikać. A ja zaczęłam spadać w dół. Mój przerażony wzrok tylko latał od lewej do prawej strony. Mamo, ja nie chcę jeszcze umierać! Jeszcze tyle prze de mną! Zagryzłam dolną wargę, zastanawiając się co ja tu robię.
Niedziela, 5 lipca 2015. W pociągu jak zwykle ciężko było znaleźć puste miejsca. Harry i Ron jak zawsze się spóźniali i to ja musiałam wszystko załatwiać. Minęłam przedział Dracona i jego świty, mierząc ich nieprzyjaznym spojrzeniem. Dawno przestały mnie obchodzić takie robaki jak oni. Odgarnęłam włosy z twarzy w bojowniczym geście.
S tímto blogem jsem překonala mnohé své neúspěchy a tvrdé začátky, které obnáší vysoká škola. Když tohle píšu, s nostalgií vzpomínám, na to jak vznikaly mé první články, jak jsem se snažila prosadit. Na tváři mi sedí lehký úsměv a v oku mě lechtají slzy. Nepomáhá tomu ani Adele, kte.
Czwartek, 26 lutego 2015. Rozdział VIII - W chatce na uboczu. Szybkim krokiem zmierzałam w stronę domu Salamandra, błądząc w gęstniejącym mroku i tonąc w błocie. Jedynym moim towarzyszem stał się księżyc, który tego dnia był w pełni. Oświetlał mi drogę lub zmieniał zwykłe krzaki w czyhające na mnie potwory. Zastanawiające, że choć tyle już przeżyłam, nadal przerażał mnie własny cień. Proszę, pomóż mi - powiedział, tym razem normalnie, ale tak cicho, że ledwo usłyszałam.