Otworzyłam szeroko oczy na dźwięk rozchodzących się po ogromnym pomieszczeniu słów. Czarne jak smoła włosy rozwiał wiatr tworząc delikatny przeciąg w Twierdzy. Jego przyciemnione, brązowe oczy zabłysły tak samo jak złoty topór, który trzymał w dłoni. Wyglądał majestatycznie Światło pochodni podkreśliło jego męskie rysy twarzy jak i wyrzeźbione mięśnie. Po jego czole spłynęła mała kropelka potu, która wylądowała na złotym toporze należącym do rodu Haddocków.

Zbliżał się zmierzch a to oznaczało początek pracy. Blondynka nie chciała zostawiać Czkawki z przyjacielem więc postawiła mu warunki. Idziesz ze mną albo mój smok cię pożre. - powiedziała dumnie zarzucając długi blond warkocz na plecy. zimna jaskinia i ten gad czy zajebiste laski i beczki piwa? No sam nie wiem co wybrać. - powiedział irytując przy tym smoka a jednocześnie pobudzając blondynkę. Słuchaj ja się nie prosiłam o takiego towarzysza.