Stanęłam dzisiaj na wagę i bardzo się ucieszyłam, gdy ujrzałam pełne 63 kilogramy. Tym samym osiągnęłam cel numer trzy. Mam jeszcze trzy kilogramy do schudnięcia, a gdy uda mi się osiągnąć ten cel, będę robić wszystko, by tą wagę utrzymać. Postanowiłam, że cokolwiek by się dziś nie działo, robię sobie dzień wolny od wszystkiego, a to oznacza, że mam czas na poczytanie książki czy napisanie tej notki w spokoju.

Od nowa, od nowa, od nowa. Próbowałam żyć normalnie,ale nic z tego. Czas tutaj wrócić i spróbować zacząć wszysko od nowa. Zmienić swoje popieprzone życie i uczynić je lepszym. Wniosę więc trochę energii do tego bloga, posprzątam go trochę. Czwartek, 11 czerwca 2015. Pory roku się zmienały, mijały najpierw dni, a potem miesiące.

Poniedziałek, 2 listopada 2015. Za tym miejscem, za wami. Walczyłam z kaloriami i własną obojętnością, ze strachem przed ludźmi i lękiem przed byciem niczyją. Bałam się tu wejść, za każdym razem czułam się niegotowa, brudna, skażona zjedzonymi kaloriami. Muszę pokochać głód, niejedzenie. Muszę na nowo się z tym oswoić. Właściwie myślę o tym codziennie od roku.

Niedziela, 11 października 2015. 50 wejść na krzesło z ciężarkami.